Zobacz nowe serwisy Kulturalnej Polski!
Streszczenia, opracowania lektur

PRZYGODA PIĄTA

Bolesław Leśmian


Wonny, słoneczny poranek jaśniał w czystych niebiosach, gdym konno mknął po ulicach Bagdadu, zdążając pośpiesznie do mego pałacu. Zastanowił mię niezwykły ruch i zgiełk, który wzmagał się i wzrastał, w miarę jak się zbliżałem do placu, który się znajdował w pobliżu mego gniazda rodzinnego. Wjechawszy na plac, doznałem zdumienia bez granic. Niezliczone tłumy rój nie i zgiełkliwie tłoczyły się wokół jakiegoś przedmiotu, którego dojrzeć nie mogłem. Słyszałem dziwne okrzyki i wywrzaski, które napełniały powietrze dzikim zamętem.

- Wariat, wariat! - krzyczeli jedni.

- Szaleniec, szaleniec! - wołali drudzy.

- Obłąkaniec, obłąkaniec! - wrzeszczeli inni.

- Niespełna rozumu, niespełna rozumu! - mruczeli dość głośno ci, którzy stali w moim pobliżu.

Zestawiając te okrzyki i wywrzaski bez zbytniego trudu doszedłem do wniosku, że - mimo pewnych różnic w poglądzie na stopień szaleństwa - wszystkie zgodnie i jednomyślnie przyznają komuś jakieś braki, niedobory i zwichnięcia na umyśle.

Wstrzymałem konia i zwracając się do pierwszego z brzegu widza nie znanej mi katastrofy, spytałem, co się stało?

- Stało się coś, czego nikt nie rozumie! - odpowiedział spytany. - Jestem zbyt daleko od miejsca wypadku, abym ci mógł opowiedzieć, co się tam dzieje w tej chwili.

- A gdzież jest miejsce wypadku?

- Tam - na środku placu, gdzie ścisk i tłok największy. Tam właśnie tkwi ów dziwny jegomość, którego nikt nie może zrozumieć. Bądź jednak cierpliwy, a dowiesz się ciekawszych szczegółów niż. te, którymi cię na razie uraczyć mogłem. Ci, którzy stoją w bezpośrednim niemal zetknięciu z owym jegomościem, podają wieści sąsiadom, sąsiedzi - dalszym szeregom, aż wreszcie wieść przechodząc z ust do ust przedostaje się i do nas, co na szarym stoimy końcu.

W tej chwili właśnie ujrzałem, jak wiadomość z miejsca wypadku; idąc z ust do ust, zbliżała się szybko do mego sąsiada, który po chwili zwrócił się do mnie, aby mi jej z kolei udzielić.

- Uciekają, wciąż uciekają! - wrzasnął mi wreszcie do ucha.

- Kto ucieka i przed kim? - spytałem.

- Nie wiemy jeszcze - kto ani też nie wiemy - przed kim. Wiemy tylko, że uciekają. To wszystko, co z owej wieści przedostało się do nas, stojących na szarym końcu. Uciekają! Rozumiesz? Uciekają! Bądź zresztą cierpliwy, a dowiesz się wkrótce innych,. ciekawszych szczegółów.

- Jakaś nowa, a widocznie nie cierpiąca zwłoki wiadomość szła właśnie z ust do ust.

- Cóż tam słychać nowego? - spytałem sąsiada, który już stał się posiadaczem nowej wiadomości.

- Wciąż jeszcze uciekają! - odwrzasnął sąsiad. - Już mię przestała dziwić ta okoliczność, że uciekają, dziwię się tylko, że wciąż jeszcze! Rozumiesz? Wciąż jeszcze!

strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 -  - 7 -  - 8 -  - 9 -  - 10 -  - 11 -  - 12 -  - 13 -  - 14 -  - 15 -  - 16 -  - 17 -  - 18 - 


Drukuj  Wersja do druku     Wylij  Wyślij znajomemu


Komentarze
artykuł / utwór: PRZYGODA PIĄTA




Dodaj komentarz


Imię:
E-mail:
Tytuł:
Komentarz:
 






Menu:

Cytaty, sentencje

Linki:
Adam Asnyk
Adam Mickiewicz
William Szekspir
Jan Kochanowski
Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela
Stary człowiek i morze
Trans-Atlantyk



   





.:: top ::.
Copyright lesmian.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska
współpracaautorzykontakt